poniedziałek, 13 kwietnia 2015

WIEM JEDNO...O DZIEWCZYNIE Z CIEMNYMI OCZAMI ZAWSZE BĘDĘ PAMIETAŁ..

***Marco Reus***

Wszedłem do szatni i usiadłem uśmiechnięty na ławkę przy koszulce ze swoim nazwiskiem. Koledzy dziwnie się na mnie patrzyli, może dlatego, że jeszcze rano byłem w stanie depresji...tak niestety nie układa mi się za dobrze z dziewczyną. Ma do mnie o wszystko pretensje...nie zaścieliłem łóżka, wszędzie leżą moje rzeczy i o inne bzdury. Nie potrafi zrozumieć, że jestem facetem i często nie myślę o tym, żeby skarpetki wrzucić do kosza na pranie tylko pod łóżko. Ostatnio po przegranym meczu z Juventusem wróciłem przygnębiony do domu i liczyłem na oznakę współczucia i zrozumienia ze strony najbliższej mi osoby...ale nie doczekałem się. Po przekroczeniu progu od razu na mnie naskoczyła, że musiała się tłumaczyć przed "psiapsiółkami" dlaczego w domu jest "bałagan". Moja bluza leżała na fotelu, parę książek na stole a dla niej to już był nieporządek. Kocham ją, jest dla mnie..albo była wszystkim. Już nawet ze sobą nie sypiamy bo ona nie ma ochoty, tu ja głowa boli lub ma okres. Więcej czasu spędza ze znajomymi niż ze mną. Gdy mam wolne i pragnę poświęcić jej uwagę, chcę spędzić z nią czas sam na sam...to ona dzwoni po przyjaciółki i robią sobie babski wieczór. Może Carolin to odpowiada...ale ja potrzebuję miłości i czułości od drugiej osoby.

Z rozmyśleń wyrwał mnie głos Piszczka:
-Ej stary mówię do Ciebie od 2 minut a Ty nic-widziałem jak się śmiał wraz z innymi. Co taka nagła zmiana humoru? Czyżby przed meczem Carolin dała się Ci dotknąć?
-Niee niee- opowiedziałem z  radością w głosie. Chłopaki ja widziałem ANIOŁA, rozumiecie nie kobietę lecz anioła. I w tym momencie przed oczami pojawiła mi się twarz nieznajomej.
-No gadaj Reusik, więcej szczegółów prosimy-wołał Kuba
-No co...wyglądała przecudnie, długie ciemne włosy, a jej oczy...można w nich utonąć-rozmarzyłem się
-Tak to już wiemy, że była ładna ale może jej imię, jakiś kontakt do niej masz?-pytał z ciekawością Mats.
-O kurczaczki...nawet jej o imię nie zapytałem, wiem tyle, że wolna zapewne nie jest. Ma córkę. Oby dwie wyglądały na szczęśliwe. Jej mąż to na pewno wie jakie ma skarby przy sobie.

Chłopaki dalej pytali o tajemniczą nieznajomą a ja powiedziałem tyle co wiedziałem. Głupi jestem, że nie zapytałem o jej imię...chociaż może i lepiej...na pewno jest szczęśliwa w związku nie tak jak ja. Wiem jedno... o dziewczynie z ciemnymi oczami zawsze będę pamiętał. Emanowała od niej bardzo pozytywna energia. Założę się, że Majka jest taka przebojowa po Mamusi. Szkoda, że nie wie jak bardzo zmieniła mój dzisiejszy dzień. Niestety nie będę miał okazji jej za to podziękować. Rozmyślając o dziewczynie zająłem się ubieraniem w meczowy strój.

STRÓJ MARCO

 ***Aśka***

 Wchodząc na stadion aż zaniemówiłam. Kibice na prawdę się postarali. Pełno żółto czarnych flag, ciężko było znaleźć wolne miejsce. Kibice Borussi są jedyni na świecie. Nie ważne czy ich drużyna wygrywa czy przegrywa. Oni zawsze są z nią. To właśnie dla takich kibiców warto rozgrywać każdy mecz. Szczególnie dzisiejszy z Bayernem Monachium. Wiemy, że faworytem jest tu drużyna z Bawarii ale Pszczółki się nigdy nie poddają i łatwo skóry nie oddają. 

KIBICE BVB
Z uśmiechem na ustach znalazłam Ewę i przysiadłam się do niej.

UŚMIECH AŚKI
Zauważyłam, że dziwnie mi się przygląda. Może dlatego, że się uśmiecham sama do siebie? Od razu zaczęła mnie wypytywać gdzie byłam i co robiłam tak długo. Nie chcąc nic zdradzać odpowiadałam pół słówkami. Myślałam, że nie dowie się o spotkaniu z Marco ale zapomniałam, że Moja Córcia wszystko zawsze rozgada.

-Wies ciociu spotkaliśmy takiego Pana. Mama cały cas na niego patrzała. Był taki fajny- słuchając wypowiedzi Majki czułam jak wyskakują mi na policzkach rumieńce. Ewa doskonale wiedziała ze Reus jest jednym z moich ulubionych piłkarzy.
-No nie ładnie tak ukrywać przede mną takiego spotkania-zaśmiała się. Dziękuje Skarbie, że mi powiedziałaś-pocałowała ją  w czółko. Kupimy potem coś słodkiego zgoda?
-Taaaak- krzyknęła Majka
-Nie przekupuj mi córki. Nie powiedziałam Ci bo...
-Ty już  być cicho. My sobie w domu pogadamy- przerwała mi i powiedziała co chciała. I tak nic jej nie powiem. Zwykłe spotkanie na korytarzu. I tak więcej go nie zobaczę twarzą w twarz. Jedno wiem,że na prawdę ma śliczne oczy. Gazety czasem piszą prawdę-rozmyślałam

W dobrych humorach oglądaliśmy zmagania naszych Pszczółek. Nie byli gorsi od Bayernu...a nawet można powiedzieć ze w niektórych chwilach przewyższali przeciwników. Większą część meczu spędziłam na patrzeniu na Reusa...tak wiem mecz był na prawdę ciekawy ale nie potrafiłam zapomnieć o blondynie. Głupia jestem...robię sobie nadzieję na kolejne spotkanie. Dobrze wiem, że do niego nie dojdzie. Jestem zwykła dziewczyną a on znanym piłkarzem....w ogóle to on ma dziewczynę, gazety piszą, że są szczęśliwi więc nie mam zamiaru im tego psuć. Zdaję sobie sprawę , że Majka w końcu zacznie pytać o Tate, bardzo się boję tego momentu...co ja jej powiem? Że ojciec ją porzucił bo była dla niego problemem, że chciał korzystać z życia a nie spędzać je przy pieluchach...po części go rozumiem...wiem po sobie jak bardzo musiałam zmienić swoje życie. Ale niczego nie  żałuję. W obecnej chwili nie wyobrażam sobie życia bez Małego Łobuza.

Z rozmyśleń wyrwali mnie kibice Bayernu. Zaczęli wiwatować...niestety gola strzelił Robert Lewandowski i Borussia przegrywała 0:1. Musze przyznać, że przeprowadzili  bardzo ładną akcję. Wszystko zainicjował Lewy, wziął na plecy Hummelsa po czym podał w uliczkę do Muellera. Ten wyprzedził obrońcę i stanął oko w oko z Weidenfellerem, strzelił płasko, ale bramkarz BVB zdołał interweniować nogami. Futbolówka po obronie wyszła w górę, co wykorzystał Lewandowski, nabiegł na piłkę i strzelił do pustej bramki, pomimo asysty obrońcy.

Mecz skończył się wynikiem 1:0. Niestety BVB przegrało swój mecz. Wyszłyśmy  z Ewą i dzieciakami z stadionu, zamówiliśmy taksówkę i wróciłyśmy do domu. Szybko ogarnęłam siebie i Mała, pocałowałam na dobranoc i odpłynęłam do krainy Morfeusza. Mimo to ze Pszczółki przegrały mecz to i dla mnie ten wieczór był wspaniały...oczywiście za sprawą pewnego blondyna.

___________________________________________________________________________________

No i jest trójeczka ^^ Rozdział beznadziejny...w ogóle mi nie wyszedł...no ale oceńcie sami ^^ 
Dziękuję bardzo za komentarze :* Na prawdę podnoszą mnie na duchu i wiem, że mam dla kogo pisać ^^ Im będzie Waszych komnatrzy więcej Tym rozdziały będą pojawiać się częściej ^^
Dacie Tym razem dobić do 15 komentarzy?:*
Liczę na Was i serdecznie pozdrawiam ^^
Buziaczki :*

czwartek, 9 kwietnia 2015

BOŻE...JAKI ON MA PIĘKNY UŚMIECH

  
                                                                ***Marco Reus***

Gdy szedłem w stronę szatni poczułem gdy ktoś wpada na mnie od tyłu. Odwróciłem się i zobaczyłem małą dziewczynkę. Patrzała na mnie swoimi dużymi oczkami i uśmiechała się. Bardzo lubię dzieci, chwile które spędzam z moim siostrzeńcem Nico są dla mnie jednym z najszczęśliwszych momentów w życiu. One mają taką wyobraźnie i pełno energii...nawet ja, zawodowy piłkarz przy nich wymiękam. Przykucnąłem i uśmiechnąłem się do niej.

-Dzień dobly- przywitała się po polsku. Jestem Majka.- zaśmiała się i podała mi rękę.
-Dzień dobry-odpowiedziałem ( dobrze,że mam rodzinę w Polsce, przynajmniej w jakimś stopniu potrafię się dogadać z Polakami)  i odwzajemniłem jej gest. A co Ty tu robisz sama bez rodziców? Może poszukamy mamy bo na pewno się martwi o Ciebie?
-Stojem telaz a Mama idzie tam- wskazała ręką na kobietę idącą w naszym kierunku.

Gdy ją ujrzałem odebrało mi mowę. Wyglądała nieziemsko. Ciemne długie włosy opadały na jej ramiona. Nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Wolnym krokiem zbliżała się do nas. Widziałem jaka była zdyszana, pewnie dlatego, że biegła za swoją córką.

-Majka, nie ładnie tak uciekać Mamie- uśmiechnęła się do niej, zabrała ją na ręce i pogroziła palcem. Mała nie bardzo się tym przejęła i mocno uścisnęła swoją rodzicielkę.
-Cześć. Przepraszam bardzo za Moją córkę-tym razem swoje słowa skierowała w Moja stronę.  Czasem z niej jest taki Łobuz, że trzeba mieć oczy do około głowy, żeby nie stracić z niej wzroku.

Na początku zaniemówiłem. Dalej byłem pod wrażeniem. Dawno nie widziałem tak ładnej a zarazem skromnej dziewczyny. Dopiero po chwili odpowiedziałem
-...Cześć. Nic nie szkodzi. Gratuluję córki, na pewno Pani się z nią nie nudzi- zaśmiałem się a ona razem ze mną.
UŚMIECH MARCO
Chciałem zostać z nią dłużej i poznać ją lepiej...niestety nie mogłem...siła wyższa.Popatrzałem na zegarek i zobaczyłem, że do meczu zostało 30 minut. Jak się spóźnię to Klopp mnie zabije. Ze smutkiem w głosie pożegnałem się z nowa poznaną dziewczyną i udałem się do szatni. Przed drzwiami obejrzałem się jeszcze przez ramie...niestety pięknej nieznajomej już nie było.

*** Aśka***

Wiedziałam, że moja córka coś wykombinuje...jak to ona. Gdy straciłam ją z oczu zaczęłam biegnąć szybciej. Zatrzymałam się za zakrętem i zobaczyłam ze Majka rozmawia z Marco Reusem...tak nie myliłam się to był Reus. Zaczęłam iść w ich kierunku. Piłkarz z numerem 11 na koszulce był jednym z moich ulubionych zawodników. Od zawsze chciałam się z nim spotkać, niestety nie było mi to dane. Zabrałam Maje na ręce i przywitałam się z nim. Widziałam jak się uśmiecha. Boże..jaki on ma piękny uśmiech- pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie.Patrzył na mnie jakoś dziwnie i dopiero po chwili odpowiedział. Może byłam gdzieś brudna albo po prostu pierwszy raz zobaczył takiego stwora jak ja- zaśmiałam się w duchu.

Niestety długo nie mogłam patrzeć na ten uśmiech. Myślałam, że zamienię z nim parę zdań ale spojrzał na mnie i się pożegnał. Wydawało mi się, że posmutniał...nie..to nie możliwe, nie miał powodu-pomyślałam i udałam się z Majka w stronę wejścia na trybuny bo zapewne Ewa z Sarą już na nas czekają.

___________________________________________________________________________________

 Jest i dwójeczka ^^ To dzięki Waszym komentarzom , za które bardzo i to bardzo dziękuje tak szybko pojawił się następny rozdział. Oceńcie go sami. Szczere komentarze zawsze mile widziane^^

Jeśli Wam się historia spodobała polećcie ją innym :) Im Was więcej będzie tym będę miała lepszą motywację. Jeszcze raz dziękuje <3 

Może następny rozdział gdy będzie 8-9 Waszych komentarzy?:) Liczę na Was :*
P.S Widzieliście wtorkowy mecz? Ledwo przeżyłam, takie emocje :P Ale najważniejsze,że nasze Pszczółki są w Półfinale Pucharu Niemiec  :*

A tutaj piękny gol Sebastiana Kehla na wagę awansu ^^
http://sport.tvp.pl/19566737/puchar-niemiec-borussia-dortmund-hoffenheim-32-gol-kehla
Buziaczki :**

wtorek, 7 kwietnia 2015

A MIAŁA BYĆ GRZECZNA...

Dziś wyjątkowy dzień . Nasze pszczółki grają wielki mecz, muszą się zmierzyć z wielkim Bayernem. Wszyscy dobrze wiemy, że faworytem w tym meczu jest drużyna z Monachium, ale piłkarze Borussi się nie poddają i zamierzają pokazać fanom, że wielki kryzys już minął i teraz będzie tylko lepiej.

                                                                  *** Aśka***

Obudziło mnie łaskotanie w szyje...otworzyłam oczy i ujrzałam Moją Księżniczkę, która próbowała mnie obudzić. Jak widać udało się to jej.
-Cześć Łobuzie-przywitałam się z Mają i ucałowałam jej czółko. Patrząc na jej duże niebieskie oczka i kręcone blond włoski przypomina mi się Przemek, moja pierwsza miłość. Myślałam , że będzie trwać do końca życia...niestety to były tylko marzenia ,bo gdy dowiedział się,że jestem w ciąży, rzucił mnie i wyjechał. Jak to on powiedział : "Dzieci w tym wieku to tylko problem, ja muszę jeszcze nacieszyć się życiem a nie bawić w tatusia". Moje rozmyślenia przerwała Maja.
-Mami no.. wstawaj jus-powiedziała patrząc się słodko swoimi oczkami
-Już wstaje-odpowiedziałam. Dzisiaj ważny dzień, po raz pierwszy zobaczymy  na żywo jak nasz kochany Łukaszek gra. 

Szybko wstałam z łóżka, wyciągnęłam z szafy ubranka dla Małej i zaczęłam ją ubierać.
STRÓJ MAJKI
Od wczoraj jesteśmy u Piszczków w Dortmundzie. Zaprosili nas na święta, gdyż zapewne chcieli, żebym nie spędziła ich sama w mieszkaniu we Wrocławiu. Od wielu miesięcy Ewa namawia mnie, żebym przeprowadziła się na stałe do Dortmundu. We Wrocławiu nie mam nikogo...znaczy mam...Matkę, która uważa mnie za zwykłą szmatę, bo jak jej córeczka mogła zajść w ciąże w tak młodym wieku. Wyrzuciła mnie z domu i gdyby nie to, że Tata przed śmiercią ( tak właśnie... nie mam ojca, zmarł w wypadku 4 lata temu )  kupił mi mieszkanie ,nie wylądowałam na ulicy. Teraz Moja Mama ma nową rodzinę. Znalazła faceta, który ma dwóch synów- piętnastoletnich bliźniaków. Dla niej liczą się teraz tylko oni. Ani razu nie zadzwoniła, ani nie napisała głupiego SMS. Na chrzest Majki też  nie przyjechała, chociaż zaproszenie wysłałam... zapewne nie chciała poznać swojej pierwszej i jak na razie jedynej wnuczki.

Po przebraniu Maji zajęłam się sobą. Poszłam do łazienki, szybko się ogarnęłam i postanowiłam iść zobaczyć co robią Piszczkowie.
STRÓJ AŚKI




-Dzień Dobry-przywitałam się schodząc na dół z Mają na rękach
-Cześć-odpowiedzieli równocześnie Łukasz z Ewą. Zapewne jesteście głodne. Trzeba się najeść przed dzisiejszym meczem.
Oczywiście byłam głodna i to jak. Zresztą..kiedy ja głodna nie jestem. Lubię dobrze zjeść, chociaż po mnie tego nie widać. Po urodzeniu Majki myślałam ze nigdy nie wrócę do swojej figury. Ale jednak cuda się zdarzają i nie widać po mnie, że byłam w ciąży. Posadziłam Maje obok na krześle a sama zabrałam się do jedzenia. Oczywiście Majka od razu zaczęła się upominać o jedzenie. Tak..tak... jaka Mama taka i Córka.

Śniadanie spędziliśmy w miłej atmosferze. Potem udaliśmy się do salony gdzie na zabawie z dziewczynkami spędziliśmy resztę dnia.

                                                           ***Parę godzin później***

  Łukasz szybko popędził na stadion a My z dziewczynami zaczęłyśmy się przygotowywać do meczu. Ewka zabrała Sarę i poszły jeszcze na zakupy bo obiecała Małej, że jej kupi nową sukienkę. Więc zostałam z Majką sama.
-Wiesz...dzisiaj będziemy na stadionie gdzie jest duuużo osób i bedzie baardzo głośno więc musisz być grzeczna i nie uciekać Mamie. Zrozumiano? - popatrzyłam się na Małą i uśmiechnęłam się.
-Zgoda-powiedziała i odwzajemniła uśmiech. Ale ja jestem zawse gzecna plawda?-zrobiła słodkie oczka i spojrzała na mnie.
-Tak, tak prawda Skarbie-zaśmiałam się i skończyłam zapinać płaszczyk Małej.

Ubrałam swoją kurtkę i buty.  Wzięłam Małą za rękę , zamknęłam dom i udaliśmy się w stronę SIP. Spacer szybko nam zleciał. O dziwo Majka ani razu nie puściła mojej ręki. Chyba na prawdę chciała pokazać, że jest grzeczna. Sara na nią dobrze działa. Może to dobry pomysł by tu zamieszkać-popatrzyłam na Majkę i uśmiechnęłam się do niej.

Pokazałam ochroniarzowi przepustkę, którą dał mi Łukasz i weszłyśmy na stadion. Obie z Majka rozglądałyśmy się. Po raz pierwszy widzę korytarz po którym chodzą piłkarze. Gdy oglądałam zdjęcia zawodników wiszących na ścianie Majka puściła moja rękę i pobiegła przed siebie.
Zaczęłam ją wołać ale to nic nie pomagało. A miała być grzeczna- pomyślałam, uśmiechnęłam się i pobiegłam za nią, żeby nie stracić jej z oczu. Majce zapewne się to podobało bo w oddali było słychać jej słodki śmiech.

                                                              ***Marco Reus***

Gdy szedłem w stronę szatni poczułem gdy ktoś wpada na mnie od tyłu. Odwróciłem się i zobaczyłem...


___________________________________________________________________________________

To tyle na dziś. Jest pierwszy rozdział...Nie za bardzo mi wyszedł ale mam nadzieję ze komuś z Was się spodoba ^^
Liczę na szczere komentarze :* Następny rozdział pojawi się jeśli będziecie tego chcieli :)
Dziękuje za każde Miłe słowo <3
Na koniec Marco z siostrzeńcem  ^^

Sweeet <3

poniedziałek, 6 kwietnia 2015

PROLOG

Od czego by tu zacząć...może od początku. Jestem Joanna, przyjaciele wołają na mnie Aśka. Zapytacie kim jestem...sama nie wiem. Zapewne samotną matką wychowująca moją córeczkę. Właśnie Majka...moje oczko w głowie...bez niej już by mnie zapewne tu nie było. Jest dla mnie wszystkim. Jedyną osobą dla której warto codziennie wstawać z łóżka. Całe moje życie toczy się wokół Małej Księżniczki.

Interesuje Was na pewno dlaczego jestem sama...gdzie podziewa się ojciec Maji. Niestety...albo i stety sama tego nie wiem. Gdy dowiedział się ze zostanie ojcem i będzie miał córkę, postanowił wyjechać bez słowa i zniknąc z mojego...naszego życia.

I tak od dwóch lat wychowuje córkę samotnie. Gdyby nie pomoc Łukasza i jego żony Ewy nie dałabym rady ze wszystkimi obowiązkami...sprzątanie, praca i przede wszystkim opieka nad Małym Urwisem.

Obecnie przebywam z Mają w Dortmundzie i wraz z Ewa i jej córką Sara czekamy na mecz Naszych Pszczółek...To właśnie ten dzień stanie się początkiem mojego nowego rozdziału w życiu...


CZEŚĆ WSZYSTKIM !
TO MOJE PIERWSZE OPOWIADANIE. MAM NADZIEJE, ŻE WAM SIĘ SPODOBA I BĘDĘ MOGŁA Z WAMI GO DALEJ KONTYNUOWAĆ. PROSZĘ O SZCZERE KOMENTARZE :)
DZIĘKUJE ZA KAŻDE ODWIEDZENIE MOJEGO BLOGA.
TRZYMAJCIE SIĘ I DO USŁYSZENIA :D

OSOBY TWORZĄCE HISTORIĘ

Joasia Piszczek
Dwudziestoletnia, pełna radości i chęci do życia dziewczyna. Niestety, los nie był dla niej zbyt łaskawy. Mama dwuletniej Maji. Kuzynka Łukasza Piszczka. W swoim krótkim życiu doświadczyła wiele przykrości.
 Może życie się wreszcie do niej uśmiechnie? Może w końcu zazna prawdziwej miłości i znajdzie osobę, która zaopiekuje się i pokocha jej córeczkę?
 Maja Piszczek
Dwuletnia dziewczynka. Szalona, sprytna i zawsze uśmiechnięta.

Marco Reus
Dwudziestopięcioleci piłkarz Borussi Dortmund. Jeden z najlepszych zawodników na świecie. Miły, zabawny i potrafiący rozbawić każdego go łez chłopak.  Jego spokojne życie obróci się o 180 stopni gdy przez przypadek pozna pewną osobę.

I INNI...